Wczytuję dane...

Dokąd jedzie California

Dokąd jedzie California

Pora podzielić się z Wami przemyśleniami na temat jednej z najbardziej oczekiwanych premier targów Caravan Salon Dusseldorf. Wielu “kaliforniarzy” oczekiwało tej prezentacji z wypiekami na policzkach, na forach pojawiały się wrzutki i przecieki z różnych portali motoryzacyjnych, wzbudzając burzliwe dysputy o tym, czy te pogłoski w ogóle są możliwe, bo wszystko wskazywało na to, że  nadciąga rozwód linii T z kultowym pojazdem kempingowym, jakim przez lata została California. 


Przedstawienie kolejnego wcielenia było zapowiedziane jako celebracja 35-cio lecia tego modelu, bowiem od tylu lat pojazdy kempingowe Volkswagena noszą właśnie tę nazwę. Nie jest to jednak równoznaczne z doświadczeniem niemieckiego producenta w budowie kamperów, te bowiem pojawiły się już w latach 60-tych, powstając na pierwszej wersji legendarnego Bullika, czyli Volkswagena Transportera generacji T1.


Największą kontrowersją związaną z nową Californią jest właśnie fakt, że po kilkudziesięciu latach wspólnej drogi Volkswagen postanowił rozdzielić te dwa, wydawałoby się, nierozerwalnie ze sobą złączone modele. Wbrew temu, co mówią i piszą niektórzy, nowy kampervan zza odry nie jest wersją T7, bo nie jest zbudowany na Transporterze, a na nowym Multivanie, który od ubiegłego roku został wydzielony jako osobny model. Dotąd Multivan również był po prostu wariantem Transportera, jednak aktualnie nie ma z nim nic wspólnego. Wielu powie “niestety”. Ta zmiana wzbudza wiele emocji u fanów i użytkowników wszystkich dotychczasowych wersji Californii, bowiem nadwozie Multivana jest stanowczo niższe i pojawiają się zasadne pytania o ilość miejsca we wnętrzu. My również należeliśmy do frakcji sceptyków i to co zobaczyliśmy, nie rozwiało jakoś znacząco naszych wątpliwości.


Premiera Californii Concept (producent zostawia sobie jeszcze pole manewru co do opcji wykończeniowych i ostatecznego kształtu pojazdu, który wejdzie do produkcji, podkreślając na każdym kroku, że pokazywane auto to samochód koncepcyjny), cieszyła się tak dużym zainteresowaniem, że po dwóch dniach ograniczono do niego wstęp nawet prasie. Zwykli śmiertelnicy mogli podziwiać pojazd zza gustownych donic z trawką. Nam udało się wejść do środka, posiedzieć, obejrzeć nowy namiot dachowy i łóżko oraz pozaglądać w zakamarki zupełnie nowej zabudowy. Wrażenia? Ambiwalentne. Auto bez dwóch zdań jest piękne. Estetyka jest dopracowana na najwyższym poziomie, użyte materiały są przyjemne w dotyku, wnętrze i kokpit są stanowczo z wyższej półki niż ma to miejsce w klasycznych kamperach lub autach dostawczych. Kierowca ma do dyspozycji wszelkie nowości i udogodnienia jakie są dostępne w samochodach osobowych VW, co zawsze było mocną stroną Californii.


Ilość przestrzeni użytkowej, kolokwialnie rzecz ujmując, miejsca w środku, również znacząco nie odbiega od aktualnie dostępnego na rynku modelu T6.1. Problemy zaczynają się, gdy zaczynamy szukać miejsca do przechowywania rzeczy. W koncepcyjnym kamperze VW pojawiły się bowiem dwie pary przesuwnych drzwi, co sprawia, że dotychczasowy blok kuchenny jest skrócony o dobre pół metra, by zapewnić przejście przez te dodatkowe drzwi za fotelem kierowcy. Siłą rzeczy zniknęły szafki pod kuchenką i zlewem, gdyż w ich miejscu znalazła się wysuwana niczym szuflada lodówka, skądinąd bardzo łatwo dostępna i wygodna. Ciekawym rozwiązaniem jest rozsuwany blat, który pod płytą indukcyjną kryje również kuchenkę gazową i zlew. W bloku zmieściły się na ten moment jeszcze dwie nieduże szufladki, wysuwane na obie strony modułu meblowego oraz mini grill elektryczny. Uroczy, ale czy potrzebny? 


Gdzie trzymać garnki i inne niezbędne nam do życia rzeczy, choćby zapasy i pozostałe naczynia? Ekspozycja sugeruje, że w szafie, w której użytkownicy bieżących i poprzednich modeli od T4 włącznie, trzymają ubrania. Cóż, ta też jakby się skurczyła, nie jest tak obszerna jak w starszych wersjach Californii. Pozostaje tylko tylna część szafy, która dotąd zwykle służyła przechowywaniu akcesoriów technicznych - przedłużaczy, narzędzi, itp. Brak miejsca do przechowywania widać w również w kabinie pasażerskiej. Tylna kanapa została podzielona i zamieniona na dwa niezależne fotele - rozwiązanie to na pewno podniesie komfort podróżowania pasażerów drugiego rzędu, ale jednocześnie wysłało ono w niebyt ogromną szufladę która znajdowała się pod połączoną ławką. Pod pojedynczymi fotelami owszem, są jakieś schowki, ale szczątkowe i nawet dodanie podobnych pod fotelami przedniego rzędu niewiele wnosi do sprawy. Może cokolwiek pomoże torba na rzeczy, fabrycznie montowana w tylnym prawym oknie, zaimplementowana z Caddy California. 

Nowy Multivan, co za tym idzie, California Concept, choć wymiarami nie różnią się znacznie od poprzedników, to w wersji long są wyraźnie dłuższe, ale też, niestety, sporo niższe. To będzie generowało wyraźny dyskomfort przy korzystaniu z prysznica podwieszanego pod tylną klapą oraz podczas dostępu do bagażnika i szafek z tyłu pojazdu. Osoby powyżej 170 cm wzrostu muszą już tam znacznie uginać kolana, co wygodne nie jest - prysznic w tak dziwnej pozycji nie zapowiada się zbyt obiecująco. 


Przechodząc do moich subiektywnych wniosków, jako osoby użytkującej VW California T6.1 w sposób bardzo intensywny, najbardziej niepokoi mnie wątpliwa możliwość spakowania się do nowego  samochodu całą rodziną. Aktualnie używamy naszej Cali bez względu na porę roku, niestraszne są nam wyjazdy zimowe, gdzie po założeniu dodatkowego boxa na hak swobodnie mieścimy się z izolatorami, nartami i resztą zimowych akcesoriów na dwutygodniową podróż zimową w cztery osoby. W lato pakujemy się z luzem, bez większego wysiłku, również zabierając sporo sprzętu sportowego. Mam poważne obawy, poparte dokładnym obejrzeniem prezentowanego prototypu, czy dałabym radę przepakować swoje auto do tego koncepcyjnego. Nie pozostaje nic innego, jak poczekać na efekt końcowych ustaleń projektantów z VW, a te powinny ujrzeć światło dzienne w 2024 roku. 


Czy rozstajne drogi, do których dojechały modele Transpotrer i California poprowadzą je, już osobno, ku świetlanej przyszłości? Póki co ich rozdział dla fanów obu aut po ok. 60 latach wspólnej historii jest niezrozumiały i nie wróży nic dobrego, ale może analitycy koncernu sięgają wzrokiem dalej i przyszłość modelu California nakreśli się w optymistycznych barwach relaksu o zachodzie słońca, jak to miało miejsce do tej pory.