Wiosna! (choć patrząc w okno, można mieć wątpliwości)
W tym roku mamy kwiecień iście książkowy, jak z elementarza dla dzieci. Kwiecień - plecień, bo przeplata: trochę zimy, trochę lata. Przysłowia ludowe mądrością narodu ;)
.
Jeszcze w poniedziałek rano praktykowałam jogę na trawce w cieniutkim podkoszulku, a dziś deszcz ze śniegiem niesiony iście świętokrzyskim wiatrem... W tak zmiennych okolicznościach przyrody warto być gotowym na wszystko. Dnie już zdarzają się bardzo ciepłe, ale nocami jest rześko, więc nasz CaliKap jest niezmiennie na propsie - jego wiatroodporność jest nie do przecenienia przy wiosennych wichurkach. A jako, że na poddaszu chłodno, niezmiennie niegłupim pomysłem - zwłaszcza dla ciepłolubnych - jest nasz extra ciepły śpiwór. Dla morsów i innych zimorodków oraz nocujących na dolnym pokładzie, w strefie SPA sponsorowanej przez webasto, wystarczy nasz cieplutki i milutki kocyk, pod którym dzięki poważnym rozmiarom (200 x 155 cm) zmieści się choćby siedmiu krasnoludków. To była reklama ;)
.
Pogoda udała nam się znakomicie, spędziliśmy więc cztery wspaniałe dni na zaprzyjaźnionym "kempingu z prądem" :D Dzieciaki nie wyjmowały tyłków z placu zabaw, no może poza porami posiłków, my zaś w tych ślicznych okolicznościach przyrody przekopaliśmy skrzynki, bagażnik i wszelkie zakamarki w celu usunięcia resztek bałaganu i brudu po zimie - klasyczne wiosenne porządki.
.
Kto nas obserwuje, zwłaszcza na kontach prywatnych, ten wie, że zimą nasz Kalutek nie ozdabiał garażu i śmigaliśmy co chwilę na deski do Bałtowa, który dzielnie niósł kaganek oświaty i prowadził przez lwią część sezonu zajęcia sportowo - edukacyjne. Szkoliliśmy się pilnie i dzięki temu nasza czteroipółletnia córcia śmiga już całkiem dziarsko z górki i pod górkę na wyciągach, a matka się ostrożnie wznowiła na snowboardzie po czteroletniej przerwie. Tylko tata za dużo nie pojeździł, bo to bywalec alpejski i taka górka to tylko mu apetyt podrażnia na jazdę, więc poświęcił się niańczeniu najmłodszego i najmniej subordynowanego członka rodziny.
Także po zimie naszej chałupce na kółkach naprawdę należało się porządne sprzątanie, co niespiesznie, w łagodnych promieniach wiosennego słonka, popijając niespiesznie kawkę, wykonaliśmy.
.
A propos kawki - to jest to, czego mi brakowało najbardziej - wystawiania pyska do słońca i śpiewu ptaków do towarzystwa. W takich okolicznościach przyrody kawa - i w ogóle posiłki - smakują inaczej! Stolik wywędrował na całe cztery dni na zewnątrz, ba, rozstawiliśmy nawet roletę!
.
Tu wcisnę jeszcze jeden product placement , wybaczcie, ale to w trosce o Wasze stoliki i blaciki: te podkładki naprawdę robią robotę. Nie straszna im rozgrzana do czerwoności kawiarka czy patelnia. Są odporne na temperaturę ale też na pranie w pralce - to ich dodatkowa zaleta. A jako ciekawostkę dodam, że dziergam je najczęściej w trasie, podczas kolejnych wycieczek :)
.
Strasznie mi reklamowy wyszedł ten post, ale to chyba wynika po prostu z tego, że sami używamy tych wszystkich pierdół i uważamy je za przydatne :)
.
ALE. Przede wszystkim, chodziło mi o to, aby pokazać Wam, że te zmienne, wiosenne i szalone warunki, są wspaniałym pretekstem do ruszenia przed siebie. Jeżeli Wasze Californie zimują sobie w cieplutkich garażach i nie podróżują zimą, to jest ten czas, by wydobyć je z pieleszy i wyruszyć na spotkanie budzącej się do życia natury.
.
Wiadomo, że planowanie w obecnej sytuacji i przy szalonej pogodzie nie jest łatwe, więc... planujmy mniej, jedźmy za pogodą i korzystajmy z każdego promienia słońca.
.
Moją inspiracją na wiosnę jest cytat: "Turyści nie wiedzą, gdzie byli, podróżnicy nie wiedzą, gdzie będą" (Paul Theroux). Podróżujmy więc, a celem niech będzie droga sama w sobie.
(Mela)
https://www.instagram.com/californiashop.pl/