Wczytuję dane...

Czy SUP jest SUPER?

Czy SUP jest SUPER?

SUP to od dwóch - trzech lat najgorętsze trzy litery na każdej plaży, zwłaszcza latem. Jest tego zatrzęsienie, zwłaszcza na campingach za granicą, gdzie niemalże przy każdej przyczepie lub kamperze, stoi co najmniej jedna deska. 

Osobiście zetknęłam się z tym zjawiskiem już kilka lat temu i od razu wiedziałam, że to zajawka dla mnie, bo uwielbiam wodę, jednak ciągle się nie składało, by zabawę przetestować. Nie jestem też typiarą, lubiącą się wyprażać na słońcu nad wodą - opalanie na leżaczku nie jest dla mnie. Leżaczek owszem chętnie, ale w cieniu. 

Tak się jednak złożyło, że na zlocie kamperów terenowych w Warce wystawiało się Warszawskie Centrum Caravaningu Szerokiej Drogi  i na ich stoisku było do obejrzenia kilka desek.

Po małym researchu okazało się, że rzeczywiście jedna z oferowanych przez nich desek jest modelem, jakiego potrzebuję (wybór deski to temat na osobny elaborat, więc tu zmilczę), więc wybebeszyłam bullika - skarbonkę i kupiłam deskę SUPer polskiej marki Uone . 

Pierwsze wodowanie odbyło się na jeziorze Breńskim w długi weekend czerwcowy. Było oblanie "Mieczysława" prosecco przez matkę chrzestną i ruszyłam na wodę. Początki są trudne i gdyby nie pomoc w/w matki chrzestnej w postaci Marty, która pokazała mi podstawy i pomogła się wdrapywać kilka pierwszych razów z powrotem na dechę po wpadnięciu do wody, byłyby pewnie jeszcze trudniejsze. Co nie zmienia faktu, że na pierwszym wyjeździe, choć Mietek wierzgał i zrzucił mnie parę razy z pokładu, przewiosłowałam ok. 15 km!  No i wpadłam po uszy, tym razem w zachwyt ;) 

Po powrocie do Warszawy postanowiłam zdobyć trochę wiedzy fachowej i zapisałam się na kurs dla początkujących, do SUP Academy by WRC. 

Kilka zajęć z nimi pomogło mi poczuć się na desce pewniej i pokazało, jak sobie radzić w różnych, również trudnych okolicznościach. Absolutnie niezapomnianym przeżyciem jest wypłynięcie na takiej popierdółce w główny nurt Wisły. SUP academy pokazuje, jak to robić bezpiecznie i organizuje spływy o zachodzie słońca. Bardzo polecam, wrażenia są niesamowite, a satysfakcja ogromna! Płynąc z Portu Czerniakowskiego na Plażę Rusałka czułam się jak Kolumb - Odkrywca ;) 

Teraz parę słów o tym, co na to reszta rodziny ;) Otóż Pan Prezes jeszcze nie do końca się wczuł, bo z powodu kontuzji nie bardzo mógł popływać na stojaka, za to bujanie się na siedząco bardzo mu się podobało. 

A dzieci? Heniuś bardzo chętnie, byleby za bardzo nie bujało, bo jest jeszcze mały (3 lata)  i ciut się bujania boi. Hania za to piszczy na obryzgujące ją fale i uwielbia pływać "na supiku". Wodę uwielbia i trudno ją z niej wygonić, więc muszę hamować pomysły w stylu "czy mogę wskoczyć z supika do wody?" na środku jeziora ;) 

Tak czy owak, o samotnym pływaniu mogę zapomnieć, chyba, że ucieknę cichaczem na zajęcia na Wiśle.  

Kontakt z naturą, widoki, chłód od wody w upalne dni, przygoda dla dużych i małych, wyprawy na zachód słońca i po lody na sąsiedni kemping z barem :)  

Jednym słowem - polecam.